Mawiają, że początki są trudne. I to chyba trochę prawda, ale nie tym razem.
Kilka dni temu dodałam post o tym, że chciałabym zacząć biegać etc.
No i zaczęłam.
W sobotę byłam na basenie z Ulą (ci, którzy mają mnie na snapchacie mogli na bieżąco zobaczyć), a dziś poszłam pobiegać. Mimo małej zadyszki (mam astmę!), czuję się (i czułam podczas biegu) świetnie. Mam jakąś taką energię, której nie miałam wcześniej.
Miałam zacząć bieganie od marca, bo jak wiecie mam coś z kolanem po feriowym podboju stoku i nart, a w marcu już kończy mi się zwolnienie z wfu etc. Zaczęłam jednak teraz, bo nie wiedząc czemu - bardzo tego potrzebowałam.
Nie biegałam długo, bo na dworze byłam ok. 15 min, ale to najzupełniej wystarczyło.
Moja dzisiejsza playlista do biegania:
- Selena Gomez - Forget Forever
- Skrillex - Banarang
- Selena Gomez - Hit the Lights
- Calvin Harris - Blame
- Lykke Li - I Follow Rivers
Jutro u mnie w szkole zaczynają się rekolekcje, więc mam 3 wolniejsze dni (najlepiej!).
I jeszcze...
Wika, Rudzielcu, wszystkiego najlepszego jeszcze raz! W końcu 18 ma się tylko raz w życiu... <3
leksa <3
Pazdro na zdjęciu = najlepsze zdjęcie z posta.
OdpowiedzUsuńChemia życiem.
Chemia dziś, chemia jutro, chemia na zawsze.
Usuńświetny post :) zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://versashess.blogspot.com/
*Bangarang :**
OdpowiedzUsuń