czwartek, 26 listopada 2015

O chorobach słów kilka

Zgadliście, właśnie jestem chora.

Pierwszy raz nie moje zdjęcie - bo nic z moich mi nie pasowało :(

Także choroba...
Stan, który trudno określić. Bijesz się z myślami, czy możesz pozwolić sobie na to, żeby zostać w domu czy musisz jednak wyjść z domu. Stan pomiędzy "Tak, nareszcie nie muszę wstawać i jechać na drugi koniec miasta!" a "Cholercia, trzeba by wstać, bo jednak klasa maturalna...". Jednak najgorzej jest kiedy już naprawdę nie możesz wstać. Serio, trzeba cię staczać z łóżka, a tobie i tak wszystko jedno. Podnosisz się jedynie w bardzo awaryjnych sytuacjach, a najbardziej wyćwiczone mięśnie to te, których musisz używać do wydmuchania nosa. To już ten etap choroby, kiedy poddaję się nawet jako kobieta. 
Jednak wszystko ma swoje plusy. Niedoczytana lektura? Już za chwilę będzie przeczytana. Zaległości w notatkach? To właśnie czas, żeby je wreszcie napisać. O filmach, serialach i książkach niebędących lekturami wspominać chyba nie muszę. A jak przyjemnie stwierdzić, że za oknem mróz, a ja nie muszę wychodzić z łóżeczka!
Czy nie za dużo tych plusów? No właśnie nie.
Do tego, że nie masz siły żyć warto dorzucić katar cieknący z nosa oraz nos cały czerwony od ciągłego wycierania go chusteczkami. Kaszel nie dający nic powiedzieć, oraz ból gardła nie pozwalający nic zjeść. A raczej cieszyć się z tego. I ta paskudna gorączka, błagam, no ile można mieć za dużo stopni!
O! Znajomy napisał, że robi dziś coś fajnego! Pytanie: idziesz ze mną? Odpowiedź: nie, bo jestem chora. No i przecież nikt nie przyjdzie, bo się boi zarazić (swoją drogą kto by się nie bał). 
Nagle uświadamiasz sobie, będąc cały dzień w swoim pokoju, że wszystkie pasje krzyczą do ciebie, że je zaniedbałeś. Aparat jest smutny, bo dawno nie wychodził na spacer, nuty płaczą, bo dawno nikt z nich nie śpiewał. 
Nie muszę chyba jeszcze dodawać, że nie dość, że czujesz się okropnie, to wyglądasz jeszcze gorzej. Nie jestem pewna czy wszystkie (bo do takiego wniosku dochodzę patrząc na ludzi chodzących po Warszawie), ale przynajmniej ja lubię wyglądać ładnie. To, że czasami jest to względna uroda to już inna sprawa (ale do tego mam po prostu kolekcję swoich okularów przeciwsłonecznych). Nie mniej jednak, choroba słowo "ładnie" wyrzuciła ze swojego słownika i jego po prostu nie uznaje. Nie ma, albo ja po prostu nie poznałam jeszcze, osoby, która wyglądałaby ładnie chorując. Te słowa się nie łączą. Nie.
A jak się przed taką chorobą uchronić? 
To jest trudne pytanie, na które odpowiedzi nie znam od ponad 18 lat swojego życia. Po prostu czasami jestem chora, a czasami nie. Mogę przez pół zimy chodzić bez kurtki i nie będę chora, a mogę wyjść w lato w złych skarpetkach i już zachoruję. Nie rozumiem tych zasad i zależności. 
A co się nigdy nie zmienia?
Arsenał leków i herbatek. Czyli syropki na odporność, witamina C i herbata z miodem i cytryną. Ta herbatka to jest jeszcze jeden z plusów. 

znad parującej herbatki,

leksa.

2 komentarze:

  1. Każdemu czasami się zdarzy zachorować ;))
    Życzę zdrówka! :D
    justsayhei.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wracaj do zdrowia! ♥
    Szczęśliwego Nowego Roku!

    designchanel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawione komentarze - motywują do dalszego blogowania. Ale jeśli chcesz napisać tylko "wejdziesz i poklikasz mi linki?" możesz nie komentować. Lubię krytykę (masochizm?), ale konstruktywną.
Jakiś temat do omówienia - pisz śmiało, może uda mi się o tym napisać!