niedziela, 15 marca 2015

Pourodzinowo

No i nadszedł moment, w którym jestem już dorosła.

Sprostowanie: wcale nie jestem dorosła. Tylko pełnoletnia. Tylko mam 18 lat. 

Wczorajszy dzień był niesamowity pd wieloma względami. Dostałam mnóstwo życzeń (facebookowych, telefonicznych, smsowych i osobistych), za które wszystkim bardzobardzo dziękuję. Dostałam piękne i zabawne prezenty, spotkałam się z ludźmi, których od dawna nie widziałam i spędziłam fantastyczny dzień.
Od rana była u mnie najbliższa rodzina, przyjechała nawet siostra ze swoją małą córeczką (btw - dowiedziałam się, że będę jej chrzestną!). Później wpadła do mnie kuzynka i spędziłyśmy mnóstwo czasu na "ploteczkach", bo baaaardzo długo się z nią nie widziałam. Wieczór spędziłam już z przyjaciółmi - dostałam śliczną różę od przyjaciela, a później poszłam do przyjaciółki.
Uważam wczorajszy dzień za jeden z bardziej udanych. Nawet jeśli niektórzy pamiętali o moich urodzinach tylko dzięki temu, że facebook im przypomniał to robi mi się ciepło na sercu kiedy czytam życzenia od znajomych.
 
Niestety nadal jestem pozbawiona mojego aparatu ( :((( ) i piszę z nowego (!!!) komputera. Wreszcie skończą się problemy z brakiem klawiszy (staruszek już się straaasznie psuł), jednak nie mam tu również żadnych zdjęć, które mogłabym wrzucić do posta.

W najbliższych dniach udam się do urzędu wyrobić dowód, niestety nowa formuła dowodów mi nie sprzyja (zdjęcie en face? Chyba żarty!). A w oczekiwaniu na dowód, które może potrwać nawet miesiąc (!), nie będę mogła oddać krwi, co chciałam zrobić już od dawna. I w sumie tylko dlatego spieszy mi się do dowodu.

Liczę, że do następnego postu zdążę już ogarnąć swój aparat, albo przynajmniej jakiś zastępczy.

Miłego dnia!

Niby dorosła a jednak nie,
leksa <3

czwartek, 5 marca 2015

Początkowo-marcowa mieszanka

O matko. To już tylko 9 dni.


Znów jakoś długo nie pisałam. Jakoś chyba brakowało mi weny i czasu do tworzenia postów. Za 9 dni będę "dorosła", a ja zupełnie nie umiem nią być! Podejrzewam, że nigdy potrafić nie będę i na zawsze zostanę małą dziewczynką w środku.


Jutro jadę do Legionowa na kurs, niestety nie zaopatrzona w aparat, bo akumulator ostatnio odmówił mi posłuszeństwa. Jednakże relacja czeka was na snapchacie i pewnie na instagrama też coś wrzucę.

Jedno z niewielu zdjęć zrobionych na marcowym kursie pierwszej pomocy, w Warszawie, na Żoliborzu.
Nie byłam dziś w szkole (i jutro też nie idę - szczęściarz!), bo rano obudził mnie straszny ból brzucha, porównywalny do wbijania noża pod mostek. Nigdy nie miałam wbijanego noża, w sumie w żadne miejsce, ale wyobrażam sobie jak bardzo wielki to może być ból. Chwilami nie mogłam nawet oddychać. Ale już całkiem ok. 

Podobno na tym zdjęciu wyglądamy z siostrą jak bliźniaczki ;)

Ostatnia wiadomość posta: na lato wracam do blondu, być może nawet tak jasnego jak na zdjęciu powyżej ma moja siostra :) Po prostu chyba wolę się w blondzie, ale eksperymenty to eksperymenty ;)

leksa <3